Następnego dnia po feralnej imprezie
czułeś pulsowanie pod czaszką i ciągle chciało ci się pić.
Miałeś kaca. I tego rzeczywistego i moralnego. Byłeś ledwo żywy
kolejnego dnia i twoi rodzice znów musieli zająć się
Claire. Najgorsze było to, że nawet nie pamiętałeś, kiedy i jak
dostałeś się do mieszkania. Po pierwsze, bałeś się, co mogłeś
zrobić, a po drugie, mimo że jesteś dorosły nie chciałeś, by
rodzice widzieli cię w takim stanie. Przeszukałeś telefon na
wszelkie możliwe sposoby, ale niestety nie znalazłeś w nim nic, co
mogłoby być poszlaką z dnia wcześniejszego.
Kolejne dwa tygodnie poświęciłeś na treningi, czas ten był wykonany w stu procentach, bo twoje wyniki były tak satysfakcjonujące, że trener postanowił wystawić cię w letnim grand prix. Przede wszystkim znacznie poprawiłeś swoją technikę lotu, co od razu przełożyło się a metry i wygryzłeś starszych kolegów z kadry.
To był twój ostatni trening przed wylotem na południe Europy. Anders zaproponował, że odwiezie cię do domu, ale ty postanowiłeś przejść się tych kilka kilometrów. Założyłeś torbę na ramię i słuchawki na uszy. Muzyka niosła cię przez miasto energicznym krokiem, nie zważając na ludzi mknąłeś chodnikiem aż do skrzyżowania. Nie dane było ci przejść na zielonym świetle, gdyż poczułeś na sobie damskie ciało. Kobieta odbiła się od ciebie i upadła na ziemię. Spojrzałeś na nią z góry i miałeś wrażenie, że już gdzieś ją widziałeś. Miałeś rację. Po raz kolejny objawiła ci się nieprawdziwa Ingrid, dziewczyna z klubu.
- Przepraszam, bardzo przepraszam, mam nadzieję, że nic panu nie jest. - pomogłeś jej wstać, jednocześnie zgarniając plik porozrzucanych kartek.
Kolejne dwa tygodnie poświęciłeś na treningi, czas ten był wykonany w stu procentach, bo twoje wyniki były tak satysfakcjonujące, że trener postanowił wystawić cię w letnim grand prix. Przede wszystkim znacznie poprawiłeś swoją technikę lotu, co od razu przełożyło się a metry i wygryzłeś starszych kolegów z kadry.
To był twój ostatni trening przed wylotem na południe Europy. Anders zaproponował, że odwiezie cię do domu, ale ty postanowiłeś przejść się tych kilka kilometrów. Założyłeś torbę na ramię i słuchawki na uszy. Muzyka niosła cię przez miasto energicznym krokiem, nie zważając na ludzi mknąłeś chodnikiem aż do skrzyżowania. Nie dane było ci przejść na zielonym świetle, gdyż poczułeś na sobie damskie ciało. Kobieta odbiła się od ciebie i upadła na ziemię. Spojrzałeś na nią z góry i miałeś wrażenie, że już gdzieś ją widziałeś. Miałeś rację. Po raz kolejny objawiła ci się nieprawdziwa Ingrid, dziewczyna z klubu.
- Przepraszam, bardzo przepraszam, mam nadzieję, że nic panu nie jest. - pomogłeś jej wstać, jednocześnie zgarniając plik porozrzucanych kartek.
- Wszystko w porządku, a pani?
- Jakoś żyję. - blondynka
spojrzała na ciebie ogromnymi, niebieskimi oczami. Teraz miałeś
pewność, że takie same miała...
- Ingrid – szepnąłeś cicho
zaskoczony, lecz dziewczyna to usłyszała i zmarszczyła brwi.
- Jaka Ingrid? Mam na imię Nika...
Przepraszam, muszę już iść, spóźnię się na wykład.
Teraz już nic z tego nie rozumiałeś. Nerwowo przeszukałeś torbę aż znalazłeś portfel i wygrzebałeś zdjęcie swojej ukochanej.
- Zaczekaj! - krzyknąłeś
pospiesznie, łapiąc za nadgarstek blondynkę w ostatniej chwili. -
Proszę to dla mnie ważne. Poznajesz ją? - poprosiłeś o rzut
okiem na zdjęcie z młodzieńczych czasów Ingrid. Nika
zdziwiona spoglądała raz na ciebie a raz na to zdjęcie.
- Ta dziewczynka wygląda
identycznie jak ja, ale ja nie miałam nigdy takiej sukienki.
Zapamiętałabym ją... - dziewczyna wyglądała, jakby miała
ochotę jeszcze coś dopowiedzieć, ale się powstrzymała. Ty za to
analizowałeś szybko, aczkolwiek całkiem dokładnie wszystkie
fakty. Obie były do siebie bardzo podobne, najwyraźniej Nika także
dostrzegała podobieństwo, ale nic poza tym. Ty jednak miałeś
inną tezę. Nie bardzo chciałeś w nią wierzyć. Przecież
powiedziałaby ci. Nie kryła by tajemnic, nie mówiąc ci o
swojej rodzinie, czy przyjaciołach. Co prawda Ingrid dość
oszczędnie wyrażała swoje odczucia, ale chyba by cię nie
okłamała.
Właśnie. Chyba. Teraz już sam nie
wiedziałeś, z kim się związałeś. Nie byłeś pewien, czy
jakiekolwiek ze słów wypowiedzianych do ciebie było prawdą.
Czy to, że przyjechała tu na studia z oddalonego o 400 kilometrów
miasta, czy nawet to, że cię kochała. Czułeś niemiły ucisk w
żołądku, chciało ci się wymiotować. Doszło do ciebie to, jak
głupi byłeś.
- Mieszkasz tutaj? - wypaliłeś w
końcu.
- Tak, od zawsze...
- Ja też już muszę uciekać, ale
mam prośbę, jak będziesz miała wolną chwilę to zadzwoń do
mnie. Nie mogę ci teraz powiedzieć, o co chodzi, ale obiecuję, że
wszystko ci wyjaśnię.
Mając kilka dni wolnego mogłeś w końcu oddać się swojej córce w całości. Spędzałeś z nią dwadzieścia cztery godziny na dobę i wcale nie byłeś zmęczony. Wręcz przeciwnie. Tryskałeś energią. Czerpałeś jak najwięcej z każdej chwili z Claire. Na wagę złota był jej jeszcze bezzębny uśmiech, czy nawet płacz. Opowiadałeś jej bajki na dobranoc i czytałeś gazety motoryzacyjne (słyszałeś kiedyś, że nie ważne co się dziecku czyta, a jakim tonem).
- A kto to? A co to? - spojrzałeś
na przyjaciela, który wydurniał się nad łóżeczkiem.
Pewnej ciepłej niedzieli stanął u progu twoich drzwi, trzymając
w rękach reklamówkę z piwem i nową maskotkę. - Taaaak,
wujek kupił ukochanej chrześnicy pięknego misia. - pomachał
dziecku maskotką, a ty uśmiechnąłeś się lekko na widok
wyciągniętych tłustych rączek w stronę zabawki. Zdziwiłeś się
też, bo dawno Claire nie była tak ufna wobec innych ludzi niż ty
sam i jej dziadkowie.
Upewniwszy się, że miś nie ma
żadnych ostrych i małych elementów, zostawiłeś swoją
córkę w łóżeczku, a sam usiadłeś przy stole z
Forfangiem. Swój podział trunku schowałeś do lodówki,
a na zastępstwo wyciągnąłeś sok z pomarańczy.
- No, to mów, o czym chciałeś pogadać. - Johann wyciągnął się na krześle, upijając łyk swojego piwa.
- No, to mów, o czym chciałeś pogadać. - Johann wyciągnął się na krześle, upijając łyk swojego piwa.
Zacząłeś mówić, o tym jak pierwszy raz spotkałeś tą dziewczynę na wspólnym wypadzie do klubu. Jak sparaliżował cię jej widok i podobieństwo do Ingrid. Przed oczami miałeś Nikę, która wyglądała niemal identycznie jak ona, lecz o bardziej twardych rysach twarzy. Jak się śmiała w ten sam sposób, jak przewracała oczami. Mimo że widziałeś ją tylko kilka razy, bo spotkanie na ulicy nie było tym drugim, zapamiętałeś nadzwyczaj wiele detali. I sam już nie wiedziałeś, czy naprawdę obie Norweżki były tak do siebie podobne, czy to już twoja chora wyobraźnia imaginowała taki obraz nieznajomej.
- Stop! - twój równolatek powstrzymał cię od dalszego monologu twierdząc, że musi to sobie na szybko wszystko poukładać.
- Chcesz powiedzieć, że Ingrid
podszywa się teraz pod inną osobę? - na forfangowym czole
pojawiło się kilka poziomych załamań pokazujących, że
intensywnie nad czymś myśli. Skoczek po chwili wziął głęboki
oddech i spojrzał prosto na ciebie, oczekując odpowiedzi.
- Co? Nie. - westchnąłeś. - Myślę raczej, że one są siostrami, dokładniej – bliźniaczkami. Innej opcji nie ma.
- Przecież ta cała Nika też by chyba ogarnęła, że jej siostra zaginęła, no nie?
- W tym jest cały szkopuł. Widzisz, nie wydaje mi się, żeby one wiedziały o istnieniu tej drugiej.
- Co? Nie. - westchnąłeś. - Myślę raczej, że one są siostrami, dokładniej – bliźniaczkami. Innej opcji nie ma.
- Przecież ta cała Nika też by chyba ogarnęła, że jej siostra zaginęła, no nie?
- W tym jest cały szkopuł. Widzisz, nie wydaje mi się, żeby one wiedziały o istnieniu tej drugiej.
__________
Dawno się nie odzywałam. Postaram się skrobnąć kiedyś coś więcej, ale naprawdę na studiach teraz mam urwanie głowu ;C